Jestem niewolnikiem tych smakołyków one przyciągają wzrok, a jak wiadomo ma on olbrzymi wpływ na apetyt nawet podświadomie.
Tu działa magia, chemia, której nie umiem i nie potrafię się oprzeć :-)
To jest jak z miłością ???
Nie wiem........
Te pączki będę szykować pierwszy raz i przyznaję, boję się, że coś sp....
No ale zobaczymy:-:
Do roboty, bo za chwilę łasuchy wrócą z pracy, ze szkoły a ja .....
Potrzebuję :
- 0,5 kg mąki - mąkę oczywiście przesianej przez sito i ogrzanej do temp. ok. 20 stopni C
- 10 dag masła Lurpak - lubię to masło, polecam ale może być inne
- 10 żółtek - pochodzących z jaj wiejskich
- 5 dag drożdży - świeże wykazują swoisty zapach i łatwo się kruszą
- 3-4 łyżeczki miodu
- pół szklanki śmietany
- 20 dag twardej czekolady
- 1/4 szklanki likieru pomarańczowego
- łyżeczka spiritusu
- sól morska
- olej do smażenia
1.Swoją przygodę rozpoczynam od drożdży.
A więc dokładnie je mieszam z lekko podgrzaną śmietanką.
Czemu podgrzaną ??? Bo wtedy drożdże szybciej się mnożą przez pączkowanie ma się rozumieć:-)
Odstawiam w ciepłe miejsce.
2. Ucieram masło z żółtkami na puch i cały czas ucierając, stopniowo dodaję płynny miód, mąką, sól i wlewam drożdże.
3. Wyrabiam bardzo dokładnie ciasto, aż stanie się gładkie i lśniące.
Przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 30-40 minut.
Ciasto powinno wyrosnąć podwójnie.
4. Jeszcze raz wyrabiam i formuję niewielkie kulki.
5. Stolnicę posypuję mąką i układam na niej kulki ciasta. Przypomina mi się jak mama układała pączusie na stolnicy i przenosiła je na piec do wyrośnięcia, a my czekaliśmy na finał z niecierpliwością, to było extra.
Przykryte kuleczki pozostawiam do wyrośnięcia.
6. Rozgrzewam olej.
7. Kulki wrzucam pojedynczo i smażę z obu stron.
Zarumienione osączam z oleju na papierowych ręcznikach.
8. W osobnym rondelku stapiam czekoladę. Dodaję likier pomarańczowy. Dokładnie mieszam.
Ciepłe pączki polewam czekoladą.
Już są jestem przygotowana na powrót moich pasibrzuchów, sama nie mogę się doczekać:-) Ah !!! jednego spróbuję naprędce, są jeszcze ciepłe ale to nic.
Smak jest boski, świetnie, udały się - tłusty czwartek to wspaniały dzień, a kalorie ???
Ah, jak mawiała Scarlett - pomyślę o tym później:-):-):-)
Bawcie się dobrze biesiadujcie, kosztujcie, nie żałujcie pączków ale róbcie to z głową tak aby zbytnio nie bolały Was brzuchy :-)
Ściskam :)
Jesteś miłośnikiem pączków w czekoladzie???
OdpowiedzUsuńJeśli wytwarza się ta wspaniała magia i chemia pomiędzy Tobą, a pączkiem to już jesteś zgubiony i musisz skosztować nawet pomimo burzy kalorii:)
Tak to działa.
Serdeczności :-)